Apulia Alberobello Włochy

PAMIĘTNIK Z PODRÓŻY PO APULII – CZĘŚĆ II: ALBEROBELLO

Nasz drugi dzień w Alberobello nie zaczął się najlepiej. Było po prostu zimno. W tych Włoszech, na tym Południu, gdzie w październiku można chodzić w krótkim rękawku, 6 września było zimno. Pochmurno i wietrznie. Bardzo z tego powodu cierpiałam, gdyż oznaczało to, iż nie wykorzystam tego przepięknego basenu, który przekonał mnie, żeby zostać w Alberobello jeden dzień dłużej. Nie chciałam jednak dać pogodzie satysfakcji i postanowiłam, że przynajmniej poleżę sobie z książką na leżaku. Tak też zrobiłam. Trafiło mi się może nawet łącznie 5 minut słońca.

Kiedy pogodziłam się z faktem, że słońce już się więcej nie ukaże, bo chmury zrobiły się jeszcze cięższe i ciemniejsze, nadszedł czas na obiad. Planowaliśmy w tym celu udać się do takiego jednego małego lokaliku, który serował tradycyjne apulijskie pucce, czyli takie regionalne chleby wypełniane dodatkami w postaci serów, wędlin, warzyw itp. Coś w stylu focacci. Nie pamiętam nazwy tego miejsca, ponieważ ostatecznie tam nie dotarliśmy. Zaraz po wyjściu z hotelu, lunął deszcz. Ale już nie było odwrotu, umieraliśmy z głodu, a  hotelowa godzina obiadowa dawno minęła. Wkurzeni i przemoczeni, mimo parasoli, weszliśmy do pierwszego sklepiku, w którym było jeszcze miejsce. Ostatecznie tam też serwowano pucce, ale nazwy tego miejsca również nie pamiętam, gdyż wybraliśmy je zupełnie przypadkowo. Podczas tego improwizowanego obiadu przeżyłam swój pierwszy podczas tej podróży kryzys emocjonalny, gdyż prognoza pogody zapowiadała ulewy i burze aż do końca tygodnia. Myślałam sobie, że jeśli mam cały urlop przesiedzieć w hotelu, to ja dziękuję i wracam do domu. Przez chwilę nawet poważnie rozważałam taką możliwość. W końcu to miały być wakacje idealne. Ostatecznie dzięki mojemu chłopakowi, który podtrzymywał mnie na duchu jak mógł i dzięki świadomości, że prognozy pogody często się mylą, wzięłam się w garść. W międzyczasie deszcz lekko ustał, więc udaliśmy się do sklepiku na przeciwko w celu zakupu pamiątek, a następnie na tym razem dzienne zwiedzanie miasta.

Alberobello Włochy
Rione Aia Piccola
Włochy Alberobello
Rione Aia Piccola
Włochy Alberobello
Rione Aia Piccola
Włochy Alberobello
Rione Aia Piccola

Pierwszym punktem naszego programu (poza kręceniem się wśród trulli na chybił trafił) było muzeum terytorialne, Museo del Territorio mieszczące się w największym kompleksie komunikujących ze sobą trulli w Alberobello. Konkretnie jest ich piętnaście, a najstarszy pochodzi z XVIII wieku. Muzeum znane jest również pod nazwą Casa Pezzola od nazwiska dawnych właścicieli domków. Wstęp kosztuje 4 euro. Przy wejściu dostaje się przewodnik w postaci broszurki (a raczej wypożycza się go, ponieważ przy wyjściu należy go oddać). Można również ściągnąć na telefon audio przwodnik. Mi się to nie udało. Nie wiem czy to kwestia moich ograniczonych umiejętności technologicznych czy po prostu coś nie działało. Nie wykluczam drugiej opcji, ponieważ nie działała prawie żadna z multimedialnych części ekspozycji. „Tradycyjna”, czyli siłą rzeczy działająca część, przedstawiała głównie historię i charakterystykę trulli oraz narzędzia i przedmioty codziennego użytku. Powiem szczerze, że nie było to nic szególnie ciekawego. Moje średnie wrażenie jeszcze bardziej pogorszył fakt, że kiedy chciałam zakupić przewodnik (broszurkę liczącą może 10 kartek!) zaśpiewano mi cenę 4 euro. Nie jest to majątek, ale bardziej z zasady niż z chytrości zrezygnowałam z zakupu.

Alberobello Włochy
Museo del Territorio
Museo del territorio Alberobello Włochy
Museo del Territorio

W cenę biletu wliczona była również wizyta w muzeum oliwy, Museo dell’olio, znajdującym się kilka metrów dalej. Prawdę mówiąc, słowo „muzeum” to, powiedzielibyśmy po włosku un parolone, czyli inaczej „to zbyt dużo powiedziane”. Owe „muzeum” mieści się w dwóch salkach, wewnątrz których znajdują się przyrządy do wytłaczania oliwy oraz tablice z informacjami odnośnie jej produkcji, a także ekran, na którym można sobie obejrzeć związany z tym zagadnieniem filmik. Myślę, że najwymowniej „recenzuje” to miejsce moja mina na poniższym zdjęciu. No cóż, po muzeum oliwy spodziewałam się czegoś więcej.

Alberobello Włochy
Museo dell’Olio

Kolejny punkt programu stanowiło ponowne kręcenie się po okolicy. Dotarliśmy do tarasu widokowego, z którego zdjęcie widzicie niżej, a następnie skierowaliśmy się w kierunku tak zwanego Trullo sovrano, czyli jedynego trullo dwupoziomowego. Wstęp kosztował 1,50 euro i tym razem była to cena adekwatna do zwiedzanej atrakcji. W Trullo sovrano można było zakupić również pamiątki oraz różnorakie książki, w dużej części kucharskie.

Alberobello Włochy

Na drodze do Trullo sovrano natknęliśmy się jeszcze na Bazylikę św. Kosmy i Damiana, Basilica S.S. Cosma e Damiano. Do środka nie wchodziliśmy, ale podobno wewnątrz wygląda zdecydowanie mniej spektakularnie niż na zewnątrz.

alberobello Włochy
Basilica S.S. Cosma e Damiano
Alberobello, Blog o Włoszech
Trullo Sovrano
Alberobello, Blog o Włoszech
Trullo Sovrano

Po wizycie w Trullo sovrano mieliśmy już dość, bo ciągle popadywało, to mocniej, to słabiej. Generalnie zaczynało padać akurat wtedy, kiedy wychodziliśmy z zadaszonego pomieszczenia. Może niektórzy z Was kojarzą taką postać jak Fantozzi. To taki literacko-filmowy tragikomiczny włoski urzędas przeciętniak, któremu nic się w życiu nie udaje. W pracy nim pomiatają, ma brzydką żonę, jeszcze brzydszą córkę, a kiedy jedzie na urlop zawisa nad nim chmurka z deszczem. No więc czułam się jak taki właśnie Fantozzi.

Włochy Alberobello
Rione Aia Piccola

Skierowaliśmy się zatem w stronę hotelu, a później, poogarnięciu się i przebraniu w suche ciuchy ponownie na miasto, na kolację. Miejsce na kolację ogarnęłam dzień wcześniej na stronie TripAdvisor. Była to winiarnia o nazwie Paco Wines usytuowana wewenątrz jednego z trulli. Miejsce urocze i przytulne. Obsługa przesympatyczna, trochę powolna, ale to ze względu na uwagę i uczucie wkładane w pracę. Poza tym w końcu nigdzie nam się nie spieszyło. Zwłaszcza, że mimo informacji w Internecie, iż lokal otwarty jest do godziny 21:30, tak naprawdę był otwarty praktycznie do ostatniego klienta. Jedzenie, wino i piwo jak zwykle pyszne. Nie jest to restauracja, więc oczywiście nie uraczycie tu pięciodaniowej kolacji, ale ja spokojnie najadłam się serami, wędliną i warzywami. Ceny też w normie. Za deskę serów, deskę wędlin, porcję warzyw, deser i lamkę domowego wina oraz butelkę piwa rzemieślniczego zapłaciliśmy 30 euro. Dokupiliśmy też butelkę miejscowej oliwy z oliwek za 10 euro. Byliśmy niezdecydowani między dwoma wersjami, więc właściciel dał nam obydwie do spróbowania. My wybraliśmy akurat smak klasyczny, ale były również bardzo ciekawe smaki owocowe.

 

Alberobello, Blog o Włoszech
Paco Wines
Alberobello, Blog o Włoszech
Paco Wines
Alberobello, Blog o Włoszech
Paco Wines

 

Po kolacji o dziwo nie padało, a więc udaliśmy się na kolejny nocny spacer po mieście, tym razem po Rione Monti, czyli części, w której znajdowało się Paco Wines i które znane jest z pocztówek, magnesów, figurek i innych tego typu pierdół. Może kiedyś rzuciło się Wam w oczy zdjęcie rzędu trulli z malunkami na dachach. To właśnie stamtąd. Podobne, tyle że nocne, ujęcie widzicie poniżej. W tej dzielnicy znajduje się również kościół w formie wielkiego trullo, La chiesa di Sant’Antonio.

Rione Monti
Rione Monti
Alberobello Włochy
Rione Monti
Włochy Alberobello
Rione Monti
Włochy Alberobello
Rione Monti

To ostatnie zdjęcia, które wykonałam podczas tej podróży w Alberobello. Niestety nie dane mi było ujrzeć bieli tego miasteczka w pełnym słońcu. Następnego dnia wyjechaliśmy do miejsca, które pierwotnie miało być jedynym celem naszej podróży – miejscowości Mattinata na Półwyspie Gargano. Ale o tym w następnym odcinku ;)

A dziś na koniec jeszcze kilka ciekawostek na temat trulli.

Skąd się wzięły trulli?

Według jednej z teorii trulli początkowo służyły jako schronienia dla zwierząt oraz schowki na narzędzia. Osada wykształciła się w Alberobello w XVII wieku, kiedy hrabia Giangirolamo II zmusił mieszkańców okolicy do zamieszkania w tych budynkach, aby uniknąć płacenia podatków królowi Neapolu. W razie królewskiej inspekcji nikomu nie przyszłoby do głowy, że w trulli może ktoś mieszkać.

Innym wytłumaczeniem dla takiego budownictwa jest to, że ich mieszkańcy chcieli uniknąć płacenia podatków nałożonych na wszystkie budynki mieszkalne oprócz tych niewykończonych. Trulli budowane były bez zaprawy (chropowate kamienie wapienne zapewniały wystarczające tarcie, aby zagwarantować stabilność budynków) przez co ich dachy stosunkowo łatwo można było rozebrać (by udowodnić, że budynki są niewykończone), jak i na nowo złożyć.

Jak by nie było, potwierdza się zasada, że kiedy niewiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze ;).

Czy trulli wciąż są zamieszkiwane?

Tak, w domkach tych nadal normalnie mieszkają ludzie, którzy prawdopodobnie odziedziczyli je po swoich przodkach. W wielu trulli znajdują się obecnie restauracje, sklepiki czy bed&breakfesty. Niektóre z nich wynajmowane są turystom na wakacje. Podobno bardzo dobrze się w nich mieszka, ponieważ podczas upalnego lata zapewniają przyjemny chłodek, a zimą skutecznie chronią przed niskimi temperaturami.

Skąd się wzięły i co oznaczają symbole na dachach trulli?

Za dawnych czasów na dachach trulli malowano znaki, które miały oddalić złe moce oraz zapewnić domostwu szczęście i dobrobyt. Znaki te przekazywano z pokolania na pokolenie i jeśli dany trullo musiał zostać zburzony (łatwiej je zbudować na nowo, niż wyremontować), dany znak odtwarzano na nowo wybudowanym budynku. Z czasem owa tradycja zaczęła zanikać. Część symboli została odtworzona w 1927 roku przy okazji możliwej wizyty Benita Mussoliniego w Alberobello. Partia faszystowska nakazała władzom miasteczka namalowanie znaków na dachach domków, aby uczynić je bardziej tajemniczymi.

Symbole na dachach trulli można podzielić z grubsza na sześć grup: prymitywne, magiczne, pogańskie, chrześcijańskie, ozdobne i groteskowe. Oto część z nich:

Trulli Włochy znaczenie symboli

***

A czy Wy byliście już w Alberobello? Jak Wam się podobało? Czekam na Wasze wrażenia :) Tych, którzy przegapili pierwszą część mojego pamiętnika z podróży po Apulii zapraszam tutaj.

4 thoughts on “PAMIĘTNIK Z PODRÓŻY PO APULII – CZĘŚĆ II: ALBEROBELLO”

  1. nie wiem czym tam się zachwycać… wiele domków o szpiczastych dachach… no i co w tym nadzwyczajnego? w lutym lecę do Apulli i Campanii ale do Alberobello na pewno nie. jest tyle fajnych innych miejsc

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shopping Cart
Scroll to Top