Sierpień w tym roku spędziłam całkowicie poza terenem Włoch, ale niestety miesiąc ten obfitował w tak głośne i tragiczne wydarzenia, że nie uszły one i mojej uwadze. Zapewne waszej również i nie, ale mimo to zbierzmy wszystko do kupy i zobaczmy co na te tematy mają do powiedzenia włoskie media.
A jako że – choć lato ma się ku końcowi – sezon na Włochy nie kończy się nigdy, pod koniec wpisu czekają na was, jak to określiłam “ostrzeżenia dla turystów”, czyli dwie rady, aby z Włoch nie wrócić z przesadnie uszczuplonym portfelem.
I na sam koniec jeszcze news “na osłodę”, dosłownie i w przenośni. ;-)
1. WYPADEK NA AUTOSTRADZIE W BOLONII
Tym razem uporządkuję wydarzenia chronologicznie, zaczynając od początku miesiąca. 6 sierpnia 2018 na obwodnicy w Bolonii doszło do przerażającego wypadku. Cysterna transportująca materiały łatwopalne wjechała w tir stojący w korku. Wybuchł pożar, a pod wpływem ciepła eksplodowała cysterna. Widok eksplozji jest dla mnie nie do opisania. Możecie sami się przekonać z poniższego nagrania, ale uwaga – to nagranie dla ludzi o mocnych nerwach.
#bologna #BorgoPanigale Le immagini della dinamica del grave incidente che ha coinvolto anche un mezzo che trasportava sostanze infiammabili. Indagini in corso #PoliziaStradale pic.twitter.com/aS8NKxTaoA
— Polizia di Stato (@poliziadistato) 6 agosto 2018
Aż dziw bierze, że zginęła tylko jedna osoba – kierowca cysterny. 145 osób zostało rannych. Kluczowe okazały się minuty dzielące wybuch pożaru od eksplozji cysterny, które pozwoliły oddalić się innym kierowcom od niebezpiecznego punktu. Eksplozja cysterny powybijała szyby w oknach pobliskich domów i doprowadziła do wybuchu kilku samochodów zaparkowanych w salonach znajdujących się w okolicy.
Trudno stwierdzić, co było przyczyną wypadku, jako że ofiarą śmiertelną jest właśnie kierowca cysterny, który zdawał się nawet nie próbować hamować. Dopuszcza się różne hipotezy – być może zasnął za kierownicą, zasłabł, miał jakieś problemy techniczne lub też uległ rozkojarzeniu. Kierowca nazywał się Andrea Anzolin i miał 42 lata. Włoska prasa podaje informację, że był to kierowca doświadczony, który materiały łatwopalne transportował od wielu lat.
- Inferno a Bologna: riaperta carreggiata A14. Forse colpo di sonno dell’autista. Conte visita i feriti (ANSA)
- Incidente Bologna, inferno sul raccordo A1-A14: esplode un tir, crolla un ponte (Il Sole 24 Ore)
- Incidente, il giorno del bilancio: un morto e 145 feriti. Si indaga per „disastro colposo”. Priorità „un traffico accettabile” (Bologna Today)
2. KATASTROFA W GENUI
Niestety o wiele bardziej tragiczny bilans ofiar wyłania się z katastrofy w Genui, gdzie niecały tydzień od koszmaru z Bolonii, 14 sierpnia 2018 (dzień przed świętem Ferragosto, który Włosi spędzają na wycieczkach czy też mniej lub bardziej uroczystych obiadach czy kolacjach) runął most, po którym biegła autostrada. Zginęły 43 osoby (w tym czworo dzieci). Mimo zbliżającego się święta (a może właśnie dzięki niemu) ruch na moście podobno był mniejszy niż zwykle. Więc mogło być jeszcze gorzej. Poza ofiarami śmiertelnymi ze swoich domów zostało ewakuowanych ponad 600 osób. Tragedia i żal są tym bardziej rozdzierające, że we wrześniu miały rozpocząć się prace remontowe mostu. O miesiąc za późno.
To już trochę taka tradycja, że przy moich podsumowaniach miesiąca odsyłam Was do wpisów Sabiny, autorki bloga Ratunku, Italia. I tym razem tradycji stanie się zadość, zwłaszcza że Sabina opublikowała na temat tragedii (która poruszyła ją tym bardziej, że przez siedem lat, do niedawna sama mieszkała w Genui i przez nieszczęsny most przejeżdżała wielokrotnie) aż 2 posty. Poza tym, jak wspomniałam we wstępie, ja cały sierpień spędziłam poza Włochami, także nie miałam tym razem okazji śledzić sprawy z bliska.
- Most, który nie przetrwał (Ratunku, Italia)
- Most Morandi, akt drugi (Ratunku, Italia)
- Zmiażdżone samochody, ludzie pod gruzami. Coraz więcej ofiar katastrofy w Genui (TVN 24)
- Genova, il crollo del ponte Morandi (La Repubblica)
3. ZAWALENIE SIĘ DACHU W RZYMSKIM KOŚCIELE
Jakby tego było mało jak na jeden miesiąc, 30 sierpnia w rzymskim kościele Świętego Józefa Patrona Stolarzy przy Kapitolu runął dach. Tym razem jednak tragedii udało się w porę zapobiec – kościół był zamknięty, bo wcześniej stwierdzono tam pęknięcia murów. Nikt więc nie ucierpiał.
- Włochy: runął dach kościoła w centrum Rzymu (Onet)
- Roma, crollo di San Giuseppe dei Falegnami: ora indagini sui precedenti restauri. Il ministro Bonisoli: „Non deve succedere più” (La Repubblica)
4. OSTRZEŻENIA DLA TURYSTÓW – JAK ZAOSZCZĘDZIĆ W WENECJI I NA SARDYNII
W ciągu ostatnich tygodni natknęłam się w polskim Internecie na dwa artykuły, którymi chciałam się z Wami podzielić, bo mowa jest w nich o dwóch – nazwijmy to – sytuacjach, które mogą sprawić, że wasze włoskie wakacje ostatecznie będą kosztowały was o wiele więcej, niż przewidywaliście.
Po pierwsze, legendarna już Wenecja. Ostatnimi czasy znów głośno było o horrendalnych rachunkach za zwykłą kawę, po tym jak ex aktywista włoskiego ugrupowania Ruchu 5 Gwiazd (Movimento 5 Stelle) opublikował w Internecie zdjęcie paragonu za dwie kawy i dwie wody opiewającego na 43 euro. Oczywiście zapanowało wielkie oburzenie. Ale uwaga. Ten “poszkodowany” pan usiadł sobie w ogródku kawiarni w samym centrum jednego z najbardziej znanych miast nie tylko we Włoszech, ale i na całym świecie. I o ile zasady panujące w lokalu oraz obowiązujące ceny, jak absurdalne by nie były, są podane w karcie, to pretensje niestety można mieć tylko do samego siebie (co innego, gdy ktoś te informacje zataja!). Naturalnie, większość ludzi nie spodziewa się, że za butelkę wody zapłaci 10 euro, dlatego właśnie staram się was na to uczulić. Jeśli nie znacie dobrze włoskiego i boicie się zaryzykować, że ktoś z tego skorzysta lub też czujecie, że nie będziecie w stanie zrozumieć w pełni zasad panujących w danym lokalu, a przy tym nie jesteście sekretnymi dziećmi Billa Gates’a, ani też laureatami Milionerów, to po prostu restauracje i kawiarnie w takich top-miejscach omijajcie szerokim łukiem.
Drugie ostrzeżenie dotyczy kosztownych pamiątek. Ostatnio na portalu Radio ZET przeczytałam artykuł, w którym mowa była o brytyjskim turyście, który za próbę zabrania butelki piasku z plaży na Sardynii został ukarany grzywną w wysokości 1000 euro. Po co taka afera o jedną buteleczkę? Garść piasku mniej czy więcej chyba wyspie nie zrobi takiej różnicy? A jednak zrobi, jeśli w ten sposób pomyśli nie jeden, ale tysiące turystów. Portal podaje, że w ubiegłym roku udaremniono próbę wywiezienia z Sardynii… 5 ton piasku! Dlatego też zabieranie sobie takich pamiątek jak piasek, muszle czy kamienie jest zabronione, o czym z resztą przestrzegają tablice informacyjne.
Podobno też niektórzy turyści, nieświadomi niegdyś powagi swojego postępku a dziś dręczeni poczuciem winy, postanawiają zwrócić zabrany piasek. Tak ponoć zrobiła turystka z Wielkiej Brytanii, która miała odesłać swoją pamiątkę po… 30 latach!
5. PRACA MARZEŃ
I na koniec obiecany news na osłodę. Firma Ferrero, produkująca między innymi znaną i lubianą Nutellę, poszukuje kandydatów na stanowisko degustatora. Jedyne wymogi to umiejętność obsługi komputera i brak alergii pokarmowych. Nie potrzeba nawet doświadczenia, chociaż wydaje mi się, że większości z nas tego ostatniego w dziedzinie czekoladowej raczej nie brakuje :-). To co, kto się zgłasza?
Praca w Ferrero to praca marzeń, a ja jestem idealną kandydatką, ale niestety widzę minusy. Po pierwsze- odległość, a po drugie- moja dieta. Nie mogłabym być degustatorką, bo z tego powodu miałabym efekt jo jo. Z drugiej strony dla wyższej idei zawsze warto się poświęcić ;).
Dziękuję pokornie za wzmiankę. Obym takich wpisów więcej nie pisała…
No oczywiście, jakie ma znaczenie efekt jojo w obliczu dobra ludzkości (i własnego podniebienia)? :D
Oby nie było więcej potrzeby takich wpisów, ale ja uwielbiam wszystko, co piszesz – bez względu na temat ;-)
Dziękuję :). A tak w ogóle, to ciekawe ile płacą za tą przyjemność w Ferrero :).
Nie zdziwilabym się, gdyby już samą Nutellę za darmo traktowali jako wynagrodzenie xDDD
Chociaż słyszałam, że akurat właściciele Ferrero należą do wzorowych pracodawców i każdy chce u nich pracować, więc raczej sama Nutella jako pensja nie wchodzi w grę. A czytałam niedawno o lasce, która dziennie zjada 10kg Nutelli, bo chce mieć największy tyłek świata. Także, może niech się zastanowi nad wysłaniem kandydatury ;).