dzieje-sie-we-wloszech

DZIEJE SIĘ WE WŁOSZECH #1

Postanowiłam wykorzystać swoją strategiczną pozycję (czyli fakt zamieszkania we Włoszech) do stworzenia serii postów poświęconych włoskim aktualnościom. Niby każdy ma dostęp do tych informacji poprzez Internet czy telewizję, a o najważniejszych wydarzeniach często mówi się też w Polsce, ale wiadomo jak to jest, czasem trudno po prostu to wszystko ogarnąć, wyłowić kwintesencję.

Inaczej też sprawy przedstawiają się z perspektywy kraju bezpośrednio zaangażowanego, a inaczej z pozycji „osoby” trzeciej, która o niektórych ciekawych aspektach w ogóle nie wspomina, bo ma po prostu własne sprawy na głowie. Dlatego właśnie postanowiłam pod koniec każdego miesiąca tworzyć dla Was zestawienie najgorętszych w danym okresie kwestii wraz z odniesieniami do artykułów czy filmików we włoskich mediach (i czasem polskich). Myślę, że takie posty okażą się przydatne w szczególny sposób studentom Italianistyki, na zajęcia z Wiedzy o Włoszech współczesnych, ale z pewnością nie tylko.

Zatem ruszamy ze Styczniem 2017.

Jak to zazwyczaj bywa w przypadku różnorakich programów i portali informacyjnych, najwięcej mówi się zazwyczaj o tragediach bądź sytuacjach, ogólnie i eufemistycznie rzecz ujmując, mniej lub bardziej nieprzyjemnych. Tak będzie niestety i w tym przypadku.

 

  1. TRZĘSIENIE ZIEMI I LAWINA

18 stycznia, po pięciu miesiącach od trzęsienia, które zrównało z ziemią m.in. miasteczka Amatrice i Accumoli, środkowe Włochy znów zostały nawiedzone przez silne wstrząsy. Trzy najsilniejsze (o sile 5.1-5.5 w skali Richtera) nastąpiły na przestrzeni zaledwie czterech godzin. Taka częstotlowość tak silnych trzęsień to, zdaniem sejsmologów, dotąd niespotkane zjawisko.

Najbardziej tragicznym skutkiem styczniowych trzęsień ziemi okazała się lawina, sprowkowana silnymi wstrząsami, która runęła na hotel Rigopiano na terenie Parku Narodowego Gran Sasso w regionie Abruzja. Resort został zmiażdżony ilością śniegu równą ładunkowi 4 tysięcy tirów. Z 40 osób przebywających w tym czasie w hotelu ostatecznie udało się uratować 11, w tym 4 (czyli wszystkie) dzieci. Wokół tej tragedii już w zasadzie od samego początku wiele się dyskutuje.

Po pierwsze, w styczniu Włochy zostały nawiedzone przez wyjątkowo silne opady śniegu. Wiele małych miejscowości zostało odciętych od świata. Taki los spotkał również gości oraz pracowników struktury Rigopiano, którzy przerażeni wstrząsami oraz warunkami pogodowymi byli gotowi do wyjazdu, do ucieczki, ale drogi były absolutnie nieprzejezdne. Pierwszą kwestią wywołującą gorące dyskusje jest więc fakt, jak zarząd luksusowego resortu w terenach górskich, gdzie przecież śnieg nie jest niczym wyjątkowym, nawet we Włoszech, mógł doprowadzić do sytuacji, w której goście zostali praktycznie uwięzieni w hotelu.

Kolejne pytanie brzmi: czy ten hotel w ogóle powinien był tam stać? Tak, za dziennikiem Corriere della sera, kwestię tę streszcza „Rzeczpospolita”:

(…) w miejscu tym, przeznaczonym na pastwisko, stała wcześniej tylko zwykła górska chata. Następnie po nielegalnym zajęciu także części publicznego obszaru tej ziemi zbudowano tam elegancki hotel. Sprawa jego budowy – pisze „Corriere della Sera” – trafiła do sądu.

Kilka lat temu zostali przed nim postawieni dwa byli burmistrzowie okolicznej miejscowości Farindola, dwaj przedstawiciele zarządu gminy i jej radny oraz kilku przedsiębiorców. Postawiono im zarzuty korupcyjne po tym, gdy w 2008 roku miejscowe władze zatwierdziły inwestycję, mimo że została częściowo wzniesiona na nielegalnie zajmowanym obszarze. Proces w tej sprawie trwał trzy lata. W listopadzie 2016 roku, a więc na dwa miesiące przed katastrofą, wszyscy zostali uniewinnieni, gdyż sąd uznał, że nie doszło do żadnego przestępstwa. Już wcześniej, bo w kwietniu, sprawę uznano za przedawnioną.

Kilka artykułów na ten temat w języku włoskim:

W związku z tragedią hotelu Rigopiano skandal wzbudził również fakt, że ocalałym dzwoniącym po pomoc na numer ratunkowy, początkowo nie uwierzono, przez co służby ratunkowe, które i tak miały już bardzo utrudnione zadanie, wyruszyły z 1-2 godzinnym opóźnieniem. Ta sytuacja, jak się okazuje, była (przynajmniej w pewnym stopniu) wynikiem fatalnego nieporozumienia. Pomiędzy telefonami dwóch ocalałych prefektura Pescary skontaktowała się z dyrektorem hotelu, Brunem di Tommaso, w celu uzyskania informacji na temat rzekomej jeszcze wtedy lawiny, z przekonaniem, że człowiek ten znajduje się na terenie resortu. Di Tommaso jednak nic o niczym nie wiedział. Znajdował się w tym czasie w Pescarze, o czym, najwyraźniej, nie wspomniał. Jaki by jednak nie był powód opóźnień akcji ratunkowej, eksperci twierdzą, że 1 godzina raczej niewiele mogłaby zmienić. Autopsje wykazały, że niemal wszyscy, których nie udało się uratować, zginęli na miejscu.

 

Jakby mało było w tym wszystkim nieszczęścia, jeszcze bardziej zasmucają, co tu dużo mówić, durne i nienawistne komentarze ludzi. Giorgia Galassi, studentka ocalała z tragedii hotelu Rigopiano, wydobyta spod gruzów po 58 godzinach opublikowała na Facebooku taki oto post:

giorgia-galassi

 

„Chciałam podziękować wszystkim osobom, które martwiły się o mnie w tych minionych dniach i które były ze mną myślami. Dziś czuję się, jakbym ponownie się narodziła. Dziękuję wszystkim.”

Niby całkiem normalny w takiej sytuacji, nikogo nie urażający wpis, a jednak nie. Giorgia, pomimo jednej przeżytej tragedii, stała się dodatkowo ofiarą internetowego „hejtu”. Oskarżono ją o brak empatii wobec tych, których nie udało się uratować oraz o wykorzystywanie sytuacji do pokazania się w mediach. Pod tym linkiem znajdziecie bardzo interesujący artykuł (w języku włoskim) na temat hejtu w Internecie, który odnosi się również do sytuacji Giorgii.

 

Ostatnią kwestią budzącą kontrowersje w związku z tragedią resortu Rigopiano, o której chciałabym wspomnieć, jest widoczna poniżej karykatura, opublikowana na fanpage’u czasopisma Charlie Hebdo.

hebdo-valanga

Po zamachu na jego redakcję w styczniu zeszłego roku, Włosi łączyli się w bólu z Francuzami, wielu broniło wolności słowa oraz ustawiało zdjęcia profilowe na Facebooku w kolorach francuskiej flagi bądź z napisem „Je suis Charlie”. Publikacja dwóch karykatur, jednej po tragicznym sierpniowym trzęsieniu ziemi, w którym zginęło niemal 300 osób, drugiej po lawinie, która pogrzebała włoski resort a wraz z nim 29 ludzkich istnień, sprawiła jednak, że Włosi przestali tak chętnie utożsamiać się z francuską redakcją. Są zbulwersowani i uważają, że to niedopuszczalne, żeby w tak obraźliwy sposób odnosić się do tragedii, w której zgineli ludzie.

hebdo-terremoto

 

 

Tutaj możecie poczytać na ten temat po polsku.

A tak na satyryczny rysunek „odpowiedział” włoski rysownik Ghisberto.

ghisberto

 

W związku z polemiką na temat francuskich karykatur polecam włoskojęzycznym lekturę artykułu Vaura Senesiego, jednego z najsłynniejszych włoskich satyryków-karykaturzystów. Vauro wyobraża sobie dialog ze swoją matką (występującej tutaj w roli przeciętnego Włocha zbulwersowanego faktem ośmieszania zmarłych), której tłumaczy rzeczywisty sens karykatury opublikowanej przez Charlie Hebdo po tragedii w Amatrice. Wyjaśnia, że satyra wcale nie ma śmieszyć, ale właśnie bulwersować, pobudzać do refleksji. A żeby bulwersować musi dotykać świętości, którą w naszym akurat społeczeństwie stanowi ludzkie życie i szacunek dla zmarłych. Vauro tłumaczy również, że celem karykatury nie było wcale ośmieszenie zmarłych, ale włoskiego systemu, jako niedopatrzeń, korupcji i lekkomyślności, które doprowadziły do tragedii. Bez względu na to, jaka jest Wasza opinia na ten temat, wszystkim posługującym się językiem włoskim polecam lekturę artykułu, ze względu na jego odważny, zupełnie nie mainstreamowy i budzący do refleksji punkt widzenia.

 

2. DOCHODZENIE WOBEC VIRGINII RAGGI, BURMISTRZA RZYMU

virginia_raggi_-_festival_economia_2016
Foto: Niccolò Caranti

Następny temat, o którym sporo się ostatnio mówi, związany jest z polityką. (Zaskakujące, nie?) Konkretnie dotyczy (widocznej na zdjęciu po lewej) Virginii Raggi, przedstawicielki Ruchu Pięciu Gwiazd (it. Movimento 5 Stelle – „włoska partia polityczna głosząca hasła antykorupcyjne, ekologiczne, eurosceptyczne, a także promujące demokrację bezpośrednią, określana jako ugrupowanie populistyczne”), która w czerwcu 2016 została burmistrzem Rzymu. Wobec niej od kilku dni prowadzone jest dochodzenie. Podejrzewa się ją o podanie nieprawdziwych informacji oraz nadużycie władzy („falso e abuso d’ufficio”).

Ważną postacią w tej sprawie jest Raffaele Marra, przez włoską prasę określany jako „prawa ręka” Virginii Raggi. W bardzo dużym skrócie i uproszczeniu (gdyż naprawdę trudno się w tym wszystkim połapać) Raffaele Marra to od dłuższego czasu sprawujący dość ważne funkcje urzędnik miasta, nie do końca „przejrzysty”, za ktróym Raggi zawsze jednak staje murem. Mianuje jego brata, Renato Marrę, funkcjonariusza rzymskiej policji, „człowiekiem od turystyki” (responsabile del Turismo del Campidoglio).

Raffaelle Marra 16 grudnia 2016 zostaje aresztowany pod zarzutem korupcji. Wychodzi wtedy na jaw, że Raggi konsultowała się co do swojego wyboru z Raffaelem Marrą, czyli bratem mianowanego urzędnika. Wysłała mu na przykład wiadomość o treści: «Perché se c’era un aumento di stipendio tu non me lo hai detto?» (Dlaczego mnie nie uprzedziłeś, że wynagrodzenie będzie wyższe?). Chodzi tu oczywiście o nowe wynagrodzenie Renata Marry. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj.

Virginia Raggi na chwilę obecną jest oczywiście niewinna i deklaruje, że jest spokojna. Z pewnością będę Was informować o rozwoju sprawy w kolejnych częściach cyklu.

 

3. FRANCESCO GUCCINI W AUSCHWITZ

Ostatania wiadomość może nie jest jakoś szczególnie spektakularna i rozdmuchiwana przez media, ale postanowiłam o niej wspomnieć, ponieważ dotyka (niestety) również polskiej historii i pobudza do chwili refleksji. Jak wiecie, 27 stycznia obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu. 50 lat temu ukazała się we Włoszech piękna, wzruszająca piosenka traktująca ten temat, którą chciałabym Wam polecić poniżej.

Autor (i pierwszy wykonawca) owej piosenki, Francesco Guccini w tym roku odwiedził miejsce, które go zainspirowało, Auschwitz. Tutaj znajdziecie wywiad z Guccinim w którym cantautore wypowiada się na temat refleksji i odczuć, jakie ta wizyta w nim wzbudziła.

 

***

Ok, to by było na tyle, w ramach pierwszej części cyklu Dzieje się we Włoszech. Dajcie znać, czy takie wpisy są ciekawe/przydatne. Wystarczy „Like” i już będę wiedziała, że piszę dla kogoś więcej niż dla siebie :P. Baci!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shopping Cart
Scroll to Top