Wybaczcie, trochę musieliście tym razem poczekać na lipcową włosą “prasówkę”, ale, jak widać, wreszcie jest. I to całkiem obszerna i wielotematyczna, bo sporo się ostatnio działo. W poście znajdziecie informacje, które mogą okazać się dla Was istotne, jeśli wybieracie się w najbliższym czasie w podróż do Włoch. Poza tym będzie też trochę medycznie (przy okazji poznacie trochę medycznego słownictwa), a także sportowo. Zapraszam!
- UPAŁY I ICH SKUTKI
Słowo klucz w minionym miesiącu – i niestety również w obecnym – to l’afa, duchota. Możliwe, że słyszeliście już coś w TV o fali upałów we Włoszech. Ja mogę tylko potwierdzić, że jest ciężko. Zastanawiam się jak turyści dają radę krążyć po miastach przy takiej pogodzie. Zaczynam poważnie wierzyć, że działa tu jakaś turystyczna adrenalina. Ja od kilku dni przesiaduję zabarykadowana w domu, z poopuszczanymi żaluzjami i pozamykanymi oknami. Temperatura odczuwalna dochodzi do 43°C. U mnie w mieście (Terni) jest gorzej, niż w wielu innych, ponieważ leży ono w dolinie i powietrze ma problemy z cyrkulacją. Ale moje osobiste cierpienia to pikuś. Rekordowe temperatury i susza to ogromne zniszczenia upraw oraz niebezpieczeństwo pożarowe. W stołecznym regionie Lacjum opada poziom wody w jeziorze Bracciano (aktualnie wodowskaz wskazuje -163 cm), które służy jako rezerwa wodna dla Rzymu. Taki stan to wynik nie tylko ostatnich rkordowych upałów, ale również suchej wiosny i zimy. W celu ograniczenia zużycia wody w Rzymie wyłączono z użycia ok. 200 nasoni (stan na 24 lipca), czyli fontanienek z wodą pitną. Jak możemy wyczytać na stronie włoskiej agencji prasowej, Ansy, nasoni zostaną wyłączone tymczasowo. Nie przewiduje się też zamknięcia wszystkich fontanienek w mieście. Przynajmniej 80 z nich – te przy najbardziej uczęszczanych punktach turystycznych – ma pozostać czynnych.
- Italia il Paese più caldo al Mondo: città italiane sono più calde di Miami e del Cairo e „scotta” anche il mar Mediterraneo (Meteo.it)
- Roma: va avanti piano nasoni, 200 chiusi (Ansa)
- Perché Acea chiude i nasoni di Roma (Next Quotidiano)
Bardzo poważna jest kwestia pożarów. Jak podaje portal Polsat News:
W ciągu tygodnia we Włoszech spłonął w pożarach taki obszar, jak podczas całego zeszłego roku – wynika z raportu europejskiego systemu informacyjnego o pożarach lasów przy Komisji Europejskiej. Od 8 do 15 lipca spłonęło ponad 27 tys. hektarów.
Portal Silesion w artykule z 13 lipca informuje natomiast, że najgorsza sytuacja panuje w okolicach Wezuwiusza, na terenie parku narodowego. W całym regionie Kampania od 15 czerwca do 10 lipca zanotowano 927 pożarów. Każdego dnia pożary wybuchają także w rejonie Rzymu.
(Poniżej zdjęcie bliżej przeze mnie niezidentyfikowanego pożaru z bazy Pixabay; naturalnie nie robiłam tego zdjęcia sama.)
W związku z zagrożeniem pożarowym Ambasada RP w Rzymie opublikowała na swojej stronie internetowej poniższy komunikat:
2. TURYSTYCZNY BOOM
Ale po co w ogóle ryzykować i fatygować się do Włoch, skoro nas, turystów, tu nie chcą? No dobra, to był chwytliwy wstęp, ale niestety trochę jest w nim prawdy.
Od 2010 do dziś liczba zagranicznych turystów we Włoszech wzrosła o 20%. W dużym stopniu na taki stan rzeczy wpłynął cieszący się coraz większą popularnością portal Airbnb, na którym można wynająć pokój czy mieszkanie na wakacje zwykle od prywaciarzy. Nic, tylko się cieszyć. Ale nie, Włochów turyści zaczynają irytować (a mówi się, że to Polacy są wiecznie narzekającym narodem…).
Przeciw tłumom turystów protestują głównie wenecjanie, dla których życie w mieście stało się udręką. Mieszkańcy narzekają na tłok, na wysokie ceny mieszkań czy na ograniczony dostęp do sklepów z artykułami pierwszej potrzeby, zastępowanymi sklepikami z różnego rodzaju pierdołami. Przeszkadzają im głównie turyści mordi e fuggi, czyli tacy, którzy zatrzymują się na jeden dzień (bez noclegu), zostawiają mało kasy w kasie miasta, a produkują odpadki oraz tłok.
W celu “odkorkowania” sytuacji, miasta takie jak Wenecja, Rzym czy Florencja zakazują “biwakowania”, czyli siadania sobie z kawałkiem pizzy, kanapką czy lodami (czy nawet z czymyś do picia!) na placach i schodach zabytków. Grozi za to mandat. Na początku lipca burmistrz Florencji, Dario Nardella, nakazał wręcz strażnikom miejskim oblewanie wodą najbardziej obleganych miejsc, aby zniechęcić turystów do rozsiadania się na ziemi.
Jak to skomentować? Chyba najlepiej będzie przytoczyć świetny ironiczny wpis blogowy, na który natknęłam się przy poszukiwaniu materiałów do poniższego tekstu. Jego autorem jest wenecjanin na emigracji w Brazylii, który rodzinne strony odwiedza w ramach wakacji. Włoskojęzycznych zachęcam do lektury całości, a dla niewłoskojezycznych przytoczę skrót jednego, bardzo wymownego fragmentu. Autor opowiada w nim o swoim przyjacielu, który postanowił nie być jak ci wieśniaccy znienawidzeni przez tubylców turyści mordi e fuggi co siadają gdzieś na schodach, żeby wciągąć bułę i wypić colę. O nie, wspomniany przyjaciel postanowił usiąć z koleżanką w barze, po cywilizowanemu. Za 2 kawy i 2 wody zapłacili 41 euro.
No cóż, ta liczba lekko zniechęca do bycia “cywilizowanym”. Z resztą nawet jeśli nie jest to kwestia cen, powiedzmy sobie szczerze, co komu szkodzi, że człowiek sobie zje lody na siedząco, zamiast na stojąco o ile wyrzuci potem kubeczek czy serwetkę do śmietnika? Na moje to te mandaty idą zupełnie w złą stronę.
Abstrahując jednak od zakazów i mandatów, w niektórych popularnych destynacjach, takich jak Capri, Cinque Terre, czy również Wenecja mówi się głośno o bardziej radykalnym rozwiązaniu – wprowadzeniu ograniczeń co do liczby zwiedzających.
Co o tym sądzę? Z perspektywy potencjalnej turystki jest mi to raczej obojętnie, bo po prostu nie pcham się w tłok zwłaszcza w środku sezonu. Włochy mają do zaoferowania tak wiele fantastycznych, klimatycznych miejsc, którymi można cieszyć się w ograniczonym towarzystwie, że serio do Wenecji, biję się w pierś, ale mnie aż tak bardzo nie ciągnie.
Z perspektywy pasjonatki tego kraju, która chce dla niego jak najlepiej i która na codzień obserwuje jego kryzys i problemy z bezrobociem, takie ograniczenia i zakazy widzę trochę jak strzał w stopę…
Z jednej strony trochę tych ludzi rozumiem, ale z drugiej we Włoszech mówi się, że “nie należy pluć do talerza, z którego się je” (polski odpowiednik to chyba “nie gryźć ręki, która karmi”). W najnowszym numerze czasopisma Panorama ukazał się obszerny raport (tutaj znajdziecie jego streszczenie) na temat masowej turystyki w Belpaese. Wyczytałam w nim stwierdzenie, że “turystyka to ropa naftowa Włoch”. Trudno się z nim nie zgodzić. W tym samym raporcie podaje się informację, że dochody z turystyki w Lagunie Weneckiej pięciokrotnie (!) przewyższają koszty, a branża turystyczna w całych Włoszech tworzy 10-12% PKB. Problemem więc może jednak nie są sami turyści, ale nieodpowiednie zagospodarowanie tych środków…
- Wenecja ma już dość turystów? (Wirtualna Polska)
- „Mi no vado via”, Venezia in piazza contro i turisti. La protesta dei residenti invade la Laguna (Huffington Post)
3. NOWE PRZEPISY O OBOWIĄZKOWYCH SZCZEPIENIACH
28 lipca włoski parlament ostatecznie uchwalił przepisy o obowiązkowych szczepieniach dla dzieci do lat 16. W przypadku młodszych dzieci brak szczepień będzie oznaczał brak możliwości zapisu dziecka do żłobka lub przedszkola, podczas gdy rodzicom dzieci starszych, którzy nie dopełnią obowiązku szczepień będzie groziła grzywna do 500 euro.
Obowiązkówych szczepionek wg ustawy będzie 10: anti-poliomelitica (przeciw chorobie Heinego-Medina), anti-difterica (przeciw błonicy), anti-tetanica (przeciw tężcowi), anti-epatite B (przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu b) anti-pertosse (przeciw krztuścowi), anti-Haemophilusinfluenzae tipo B (przeciw H. influenzae – bakteria, która wywołuje zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych), anti-morbillo (przeciw odrze), anti-rosolia (przeciw różyczce), anti-parotite (przeciw śwince), anti-varicella (przeciw ospie wietrznej). Bardziej dokładne informacje na temat szczepionek i ich terminów można znaleźć w tym artykule (w języku włoskim).
Powyższy cytat pochodzi z portalu Medycyna Praktyczna. Zainteresowanych tematem zachęcam do lektury całego (bardzo rzetelnego i przejrzystego) artykułu pod tym linkiem.
- Obowiązkowe szczepienia dzieci we Włoszech. Włoski parlament zatwierdził nowe przepisy (Nasz Świat)
- Il “decreto vaccini” è legge (Il Post)
4. SUKCESY SPORTOWE
Jako że njusy to zazwyczaj głównie smutasy, postanowiłam poruszyć jeszcze na koniec temat bardzo pozytywny, bo sportowy. Lipiec okazał się dla Włochów bardzo obfity w medale. Na mistrzostwach świata w pływaniu w Budapeszcie zdobyli łącznie 16 medali (4 złota, 3 srebra, 9 brązów) plasując się dzięki temu w ogólnej klasyfikacji medalowej na szóstym miejscu. 16 medali to rekordowa liczba dla reprezentacji Włoch, jeśli chodzi o zawody pływackie.
Ale nie tylko w dyscyplinach wodnych Włosi pokazali klasę w ubiegłym miesiącu. Podczas mistrzostw świata w szermierce w Lipsku włoska reprezentacja zdobyła 8 medali: 4 złote i 4 brązowe. I tu się przyznam. Poza chęcią wprowadzenia pozytywnego akcentu do moich comiesięcznych podsumowań, postanowiłam poruszyć temat sportowy również dlatego, że jeden z florecistów, który wraz z kolegami zdobył złoty medal w rozgrywce drużynowej, Alessio Foconi, to dobry kolega mojego chłopaka, także po prostu chciałam się pochwalić :). A w sumie bardziej jego pochwalić, bo ja się nie mam czym.
***
To tyle w tym miesiącu. Jeśli uważasz powyższy post za przydatny polub go, proszę, lub/i udostępnij wśród znajomych. Może ich też zainteresują te informacje? Alla prossima!
Marzę o tym, żeby odwiedzić Włochy poza sezonem. Jednakże względu na pracę chyba mi się to nie spełni.. Chyba, ze uda mi się jakoś wypadzik zorganizować w czasie zimowych ferii.Co znowu jest takie sobie, wolałabym jesień ;)
To może wycieczka szkolna? :D ;))